Kraków – Kryspinów – Mników – punkt widokowy Wielka Góra – Alwernia – Wiślana Trasa Rowerowa – Tyniec – Kraków

Region

Małopolska

Poziom trudności

3/10

Czas

Jednodniowa

Dystans

95 km

Typ roweru

Trekking

Nawierzchnia

Asfalt

Atrakcje turystyczne

7/10

Atrakcyjność widokowa

6/10

Zerwałem się wcześnie rano, by nie dopadła mnie smętność niedzielnego południa wraz z przynależnym mu rosołem i obfitym schabowym na drugie. Już w sobotę w sakwie wylądowało kilka batonów i kanapek z serem. O poranku napełniłem jeszcze termos z kawą i uzupełniłem ekwipunek o pompkę i multitula. Tradycyjnie, nie zrezygnowałem z mapy, która zawsze zwielokrotnia moje poczucie przemieszczania się w geografii.

Plan był prosty – powtórzyć starą, atrakcyjną trasę z Krakowa do Alwerni, a w drodze powrotnej zakosztować uroków nowo wytyczonego szlaku rowerowego wzdłuż Wisły. Podróż ta stanowiła też pandemiczną próbą odnalezienia namiastki, albo ułomnego erzacu rowerowej włóczęgi po zapomnianych rejonach Polski Kresowej.
Majowy poranek okazał się tak rześki, że po kilkuset metrach, ledwo wyjechawszy z osiedla, zostałem zmuszony do zamiany krótkich spodenek na długi dres. Dalej, w miłym towarzystwie wiatru w plecy, opuściłem pulsujące już tłokiem, ulice miasta. Krótki podjazd przez Wolę Justowską wyprowadził mnie do wiaduktu przerzuconego nad autostradą A4 i dalej do głównej drogi, którą łagodnie zjeżdżając, dotarłem wreszcie w Kryspinowie do miejsca gdzie opuściłem zatłoczony gościniec. Uciekłem na zachód, w stronę Mnikowa i Alwerni, chyłkiem czmychając wąskim asfaltem między wodami kryspinowskiego zalewu.

Dalej droga kładła się prostą deską w głąb krajobrazu, by po kilku sielankowych kilometrach rozpocząć wspinaczkę na grzbiet Garbu Tenczyńskiego. Mijając Mników coraz bardziej byłem zmuszony coraz mocniej naciskać na pedały. Pierwsze krople potu ciekły po plecach, a tylna przerzutka mozolnie zmaga się z łańcuchem wskakującym na wyższe zębatki. W Czułowie walka z podjazdem staje się heroiczna, ale trud zostaje wynagrodzony krajobrazem. Wąską wstęgę drogi z obu stron ciasno obsadza zwarta zabudowa starych domów. Z rzadka pojawiające się między nimi luki prowadzą wzrok prosto w dolinę, uporczywie drążoną przez Wisłę. Przy dobrej pogodzie dojrzeć tu można garby Beskidu Wyspowego. Bez wątpienia, to jeden z fajniejszych widoków w okolicach Krakowa.

Podjazd wciąż zaciekle się bronił, a ja w chwili zwątpienia w moje kondycyjne możliwości, naciskałem dźwignię manetki przedniej przerzutki i słyszałem łańcuch opadający na najmniejszą zębatkę korby. W tym samym momencie dociera do mnie triumfalne poczucie nieuchronnego zwycięstwa nad drogą pnącą się na grzbiet wzniesienia. Po chwili, już się rozpędzam. Łańcuch jęczy na powrót wspinając się na szybsze przełożenia. Wtaczam się na długi grzbiet wzniesienia ograniczającego dolinę Wisły. Kończy się wiejska zabudowa i zostaję już tylko z naturą mijając urokliwe, brzozowe zagajniki i pola kwitnącego rzepaku. Teraz przemierzam bodaj najpiękniejszy odcinek szlaku. Droga delikatnymi łukami kluczy po garbie ziemi i daje możliwość podziwiania rozległej panoramy wykadrowanej przez wzniesienia dźwigające się za korytem Wisły. Na zjazdach wykręcam po 30 na godzinę i mknę przez Sankę, wprost do miejsca gdzie droga kończy się skrzyżowaniem w kształcie litery T. Skręcam w lewo i już bez wysiłku docieram do miejsca widokowego zwanego Wielką Górą. Roztaczająca się tu panorama zapiera dech. Dość powiedzieć, że przy dobrej pogodzie widać wierzchołki Tatr.

Natura nie jest jednak dla mnie nie tak łaskawa – dzisiaj widok sięga najdalej Beskidu Wyspowego, ale może następnym razem… Bez względu na widoczność jest to punkt obowiązkowy każdej rowerowej podróży w te okolice.

Pola rzepaku przed Alwernią fot. Dariusz Gach

Uroki Wiślanej Trasy Rowerowej

Cofam się do skrzyżowania i słyszę jak opony mielą grunt żużlowej drogi, która prowadzi mnie przez ostępy Rezerwatu Rudno, pod samą remizę straży pożarnej w miejscowości Zalas. W tym miejscu skręcam na zachód i czuję, że znowu sprzyja mi wiatr. Żegluję w stronę Alwerni plątaniną wąskich, zapomnianych duktów. Z sielanki brutalnie wyrywa mnie serpentyna podjazdu. Pasmo drogi coraz wolniej wsuwa się pod koła. Ulatnia się błogość niedzielnego południa. Mozolną wspinaczkę kończy dopiero bruk na kameralnym ryneczku Alwerni. Można tu odpocząć na jednej ze spowitych cieniem ławeczek i uzupełnić deficyt płynów. Po chwili podnoszę się na zwiotczałych od wysiłku nogach, siadam na rower i ruszam stromym zjazdem w stronę Wisły. Do rzeki docieram w miejscowości Okleśna, tam odnajduję dukt Wiślanej Trasy Rowerowej. Jest to znakowany szlak poprowadzony wzdłuż koryta rzeki. Na całej długości posiada w pełni przygotowaną dla rowerów nawierzchnię. Swój bieg zaczyna w miejscowości Czechowice Dziedzice, a kończy niemal na wysokości Tarnowa, w miasteczku Szczucin. Śmiało można postawić tezę, że szlak ten stanowi jedną z największych rowerowych atrakcji Małopolski. Jego przejechanie stać się może wyprawowym celem samym w sobie, którego realizację rozłożyć można na cały weekend.

Szutrową ścieżką wtaczam się na wał wiślany, i zgodnie z nurtem rzeki, ruszam na wschód w poszukiwaniu jakiejś cywilizacji… Już po pierwszych przebytych metrach mój mózg śle do nóg telegram, że dalsze przedsięwzięcie podróżnicze wymagać będzie uporu i nie małego heroizmu. Wiatr z zachodu, wędrując korytem Wisły, napiera na mnie z pełną mocą. Flaczeją już nogi, skraca się oddech, rzężą przerzutki pośpiesznie zrzucając łańcuch na lżejsze przełożenia. Rozpoczynam nierówne zmagania z naturą o powrót do domu. Niedzielne popołudnie nie zapowiadało sielanki.

Wiślana Trasa Rowerowa jest niemal w całości wyizolowana od ruchu samochodowego. Biegnie po płaskim terenie, bez podjazdów. Jedyną uciążliwością jaka może się tu przytrafić rowerzyście to przeciwny wiatr. Teren jest odsłonięty więc trudno się osłonić przed podmuchami jednak malownicza okolica z nawiązką wynagradza ewentualne niedogodności. Tak również było w moim przypadku – rozkoszując się widokami, nie spiesznie dotarłem do Tyńca i gdy na horyzoncie zamajaczyły szacowne mury opactwa Benedyktynów dotarło do mnie, że wraz z gasnącą niedzielą, moja podróż dobiega końca. Dzień jeszcze tlił się ledwo, gdy mknąłem do domu zatłoczonymi ulicami miasta

Podsumowanie i uwagi praktyczne

Kończąc pętlę miałem na liczniku 76 przejechanych kilometrów a w głowie uczucie pełnej satysfakcji z fajnej podróży. Jest to klasyczna trasa jednodniowa. Wymaga pewnej sprawności fizycznej i oswojenia z rowerowym siodełkiem. Podjazdy są dość liczne, krótkie, za to strome, co może dla niewprawnego kolarza stanowić sporą trudność. Sprawny podróżnik, zwłaszcza w trakcie trwania rowerowego sezonu, powinien bez kłopotu przejechać ją w całości. Ze względu na długość i miejscami siłowy charakter pętli, odradzam ją jako cel jednodniowej wycieczki z małymi dziećmi. W razie kłopotów kondycyjnych można zjechać do głównej drogi i wrócić podmiejskim autobusem do Krakowa.

Droga nie obfituje w punkty gastronomiczne (poza Alwernią i Kryspinowem), a w niedzielę sklepy spożywcze są zamknięte, co koniecznie należy uwzględnić w przygotowaniach. Nawierzchnia niemal wyłącznie asfaltowa. Nieliczne odcinki, głównie na trasie wiślanej i w Dolinie Mnikowskiej, o nawierzchni gruntowej, ale utwardzonej. Oznakowanie na trasie wiślanej bardzo dobre.

Co do samego rozkładu trasy, warto przemyśleć jej rozszerzenie o Dolinę Mnikowską, do dna której dotrzeć można z Mnikowa i po jej przejechaniu dołączyć do prezentowanej wyżej trasy.

Podróż tę z czystym sumieniem polecam amatorom ładnych widoków, których jest tutaj nadspodziewanie dużo. Na trasie nie ma dużego tłoku, a liczne lasy i niezurbanizowane, otwarte przestrzenie, dadzą namiastkę podróży w nieznane. Z pewnością jedna z najciekawszych, jednodniowych tras rowerowych w pobliżu Krakowa. Gorąco polecam!

Wzgórza Garbu Tenczyńskiego fot. Dariusz Gach

Wyposażenie

Najlepiej spisze się rower trekkingowy z jedną sakwą. Świetnym rozwiązaniem będzie też lekki cross, o ile nie będzie przeszkadzał nam bagaż wieziony w plecaku. Pozostałe wyposażenie kompletujemy zgodnie ze zdrowym rozsądkiem – łatki do dętek i uniwersalny multitool są obowiązkowe.

Atrakcje turystyczne

Zalew w Kryspinowie
Zbiornik wodny powstały w miejscu wyrobiska po kopalni piasku. Bogata infrastruktura rozrywkowo-wypoczynkowa sprawia, że zalew stał się lubianym kąpieliskiem dla mieszkańców Krakowa.

Dolina Mnikowska
Wąwóz w Dolinie Sanki rozciągający się na długości 2,5km. Jego stoki sięgają wysokości 80 metrów i utworzone są z wapiennych skał o wysokości dochodzącej do 30 metrów. Dnem doliny prowadzi ścieżka krajoznawcza wraz ze szlakiem turystycznym i rowerowym. Dolina stanowi atrakcyjną propozycję na urozmaicenie omówionej w tym materiale trasy.

Alwernia
Niewielkie miasteczko, którego początki sięgają XVII wieku i powstałego wtedy zespołu klasztornego Bernardynów. Starsza część miasteczka o zwartej, dziewiętnastowiecznej zabudowie jest atrakcyjnie położona na zalesionym wzgórzu co sprawia, że z wielu miejsc roztaczają się tutaj atrakcyjne widoki. W miasteczku znajduje się najstarsze w kraju Muzeum Pożarnictwa.

Opactwo Benedyktynów w Tyńcu
Jedno z najstarszym miejsc klasztornych w Polsce. Powstało w XI wieku, ufundowane przez Kazimierza Odnowiciela w 1044 roku. Zabudowę klasztoru odbudowano po zniszczeniach w XIX wieku. Kompleks jast atrakcyjnie usytuowany na wapiennym wzgórzu na wznoszącym się nad korytem Wisły.

Wiślana Trasa Rowerowa
Szlak rowerowy wzdłuż koryta Wisły biegnący z miejscowości Wisła przez Oświęcim i Kraków do Szczucina. Trasa została w pełni oznakowana i poprowadzona nowymi nawierzchniami utwardzonymi. Niemal w całości stanowi trakt autonomiczny względem ruchu samochodowego. Ma charakter nizinny i niemal nie występują na niej podjazdy. Okolice szlaku oferują dobre możliwości biwakowe. Obecna długość znakowanej trasy w obrębie województwa małopolskiego to 210km.

Przez Wolę Justowską ulicą Królowej Jadwigi aż do wiaduktu nad autostradą i do skrzyżowania z główną drogą 774 i tą drogą kierujemy się do Kryspinowa. Po dwóch kilometrach, w Kryspinowie, na wysokości sklepu Lewiatan odbijamy z drogi 774 w prawo i jedziemy między wodami zalewu w stronę Budzynia i Mnikowa. Tu pojawia się opcja skorzystania z wariantu przez Dolinę Mnikowską.

Łowy na łęgach fot. Dariusz Gach

Mapa trasy

Galeria zdjęć